Dziś tłusty czwartek, a więc mogę
zamieścić tu tylko jeden przepis – na pączki. No, tak właściwie
to jeszcze faworki są typowym przysmakiem na tłusty czwartek i
ostatki ;) Ale ja zdecydowałam się w tym roku na usmażenie dużej
ilości pączków ;) Wolę je zrobić sama głównie ze względu na
dzieci, chce wiedzieć, że nie zjedzą pączków smażonych na
starym tłuszczu z marmoladą zawierającą mnóstwo sztucznych
barwników.
Na początek napiszę kilka zasad,
które są ważne przy ciastach smażonych, a znalazłam je w
baaardzo starej książce kucharskiej, która nie ma już nawet
okładki i jest mocno sfatygowana ale ma tradycyjne przepisy na
różne rodzaje ciast:
1. Do ciasta należy dodać odrobinę
spirytusu, octu lub kwasku cytrynowego, ponieważ zapobiega to
nadmiernemu wchłanianiu tłuszczu.
2. Ograniczmy dodatek cukru do ciasta,
ponieważ powoduje on przypalanie się pączków oraz faworków.
3. Smażyć należy w dużej ilości,
dobrze rozgrzanego tłuszczu, aby mogły swobodnie pływać.
4. Do smażenia najlepiej używać
smalcu lub oleju (ja używam tylko rzepakowego).
5. Należy przestrzegać właściwej
temperatury tłuszczu: niska powoduje, że ciasto nasiąka olejem;
zbyt wysoka, że ciasto się przypala.
6. Po usmażeniu szybko odsączamy
pączki i faworki, układając je np. na papierowym ręczniku
kuchennym, a następnie udekorować cukrem pudrem lub lukrem.
Przepis, który podam jest na ok. 18 pączków.
8 żółtek
6 łyżek cukru
100 g drożdży świeżych
cukier waniliowy (chodzi o cukier z
prawdziwą wanilią! ;) )
2,5 szklanki mleka
100 g masła
8 łyżek oleju
1 kg mąki
łyżeczka octu lub spirytusu
nadzienie w zależności od
upodobania, ja użyłam dżemu truskawkowego ze swojej spiżarni
ok. 1,5-2 l oleju do smażenia
Lukier:
woda
cukier puder
Na początek
robimy rozczyn: drożdże rozkruszamy, zasypujemy 2 łyżkami cukru i
zalewamy 0,5 szklanki ciepłego mleka. Mieszamy, żeby drożdże się
rozpuściły. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia.
Żółtka ucieramy
z resztą cukru i cukrem waniliowym (w dużej misce).
Resztę mleka
podgrzewamy z masłem aż do rozpuszczenia. Dolewamy do żółtek.
Wsypujemy mąkę, dodajemy rozczyn i ocet. Wyrabiamy ciasto. Na
koniec dodajemy 8 łyżek oleju. Nakrywamy ściereczkę i odstawiamy
do wyrośnięcia.
Zaczynamy
formowanie pączków. Ważne jest, by nadziać pączki przed
smażeniem! Bierzemy porcję ciasta, rozpłaszczamy i nakładamy np.
dżem. Brzegi zbieramy do góry i zlepiamy. Kładziemy na stolnicy
podsypanej mąką. Ważne, by były położone zlepieniem do dołu.
Rozgrzewamy
tłuszcz i smażymy po 3-4 pączki (zależy ile nam się zmieści).
Gdy pączki się zarumienią obracamy. Gotowe wykładamy na ręczniki
papierowe. Po usmażeniu i odsączeniu polewamy pączki lukrem,
czekoladą czy na co tam mamy ochotę.
Lukier:
podgrzewamy odrobinę wody i dosypujemy cukier puder, aż do
uzyskania gęstej konsystencji. Gdyby lukier nam zastygnął przed
skończeniem lukrowania pączków, wystarczy go podgrzać –
spowoduje to rozrzedzenie i możliwość dalszego dekorowania.
Smacznego!
obłędne ;D
OdpowiedzUsuńmi tak bardzo posmakowały pączki własnej roboty, że już chyba nigdy nie zjem kupnych ;)
Usuń