czwartek, 20 grudnia 2018

Sos do świątecznego kurczaka/indyka/kacz

Tytułowy sos przygotowałam w tym roku po raz pierwszy.  Przepis zaczerpnęłam z programu "Najpyszniejsze Święta Jamiego". Ugotowanie sosu jest proste ale zajmuje 1,5 godziny, dlatego tak jak radzi Jamie, przygotowałam sos wcześniej i zamrozilam :)

2 marchewki
2 cebule
Łodyga selera naciowego
1 kg skrzydełek kurczaka
2 plastry surowego boczku
Liście laurowe
Sól, pieprz
1 litr wody
4 łyżki mąki 



Marchewkę obraną ze skórki kroimy na kawałki. Cebule kroimy na 4 części zajmując tylko wierzchnie, twarde łupiny. Seler naciowy kroimy na kawałki. Wszystko wrzucamy do naczynia żarowego.
Skrzydełką łamiemy kości uderzając nożem, bo w nich jest dużo smaku. Dodajemy skrzydełka do naczynia. Solimy łyżka soli, dodajemy pieprz i liście laurowe.


Całość pieczemy w piekarniku w 200 stopniach C przez godzinę.
Po tym czasie naczynie stawiamy na ogniu, dolewamy litr wody i dosypujemy mąkę. Całość dokładnie mieszamy. Rozgniatamy mięso i warzywa.
Gotujemy 20 minut. Po tym czasie sos zgęstnieje i nabierze pięknego koloru.


Gotowy sos przecedzamy.

środa, 5 grudnia 2018

Zakwas buraczany

Za nie co ponad dwa tygodnie Święta Bożego Narodzenia. Powoli należy rozpocząć przygotowania kulinarne. U mnie w domu w puszkach czekają ozdobione pierniczki i produkcja prawdopodobnie jeszcze nie jest zakończona ;) Na piernik staropolski już za późno. Za to idealny moment na przygotowanie zakwasu buraczanego na Wigilijny barszcz czerwony.

1 kg buraków
5 ząbków czosnku
2 liście laurowe
4 ziela angielskie
1 litr wody przegotowanej, ostudzonej
1 łyżka wody z kapusty kiszonej lub 1 kromka chleba razowego
1 łyżka soli

Buraki myjemy, cienko obieramy ze skóry i kroimy w grube plastry. Plastry buraków umieszczamy w szklanym naczyniu - ja używam słoików. Dorzucamy obrane i przekrojone na pół ząbki czosnku, liście laurowe i ziele angielskie.

Wodę mieszamy z sokiem z kiszonki i solą. Zalewamy buraki.
Jeśli zamiast soku z kiszonki używamy chleba, chleb kładziemy na burakach, wodę mieszamy z solą i zalewamy buraki.
Całość musi być dobrze przykryta wodą. Słoiki zabezpieczamy gazą lub pieluchą tetrową - ja w tym roku zastosowałam nie używaną pieluszkę tetrową w żółte kaczuszki ;)


Odstawiamy na 5-7 dni. Po tym czasie zakwas przelewamy do butelek lub słoików przez sito, szczelnie zakręcamy i przechowujemy w lodówce.

Zakwas można przechowywać do kilku tygodni.

Należy codziennie zaglądać do buraków. W razie powstawania szumowin należy je usunąć.

niedziela, 28 października 2018

Zupa krem z dyni

Dawno nie dodawałam nowych przepisów, ponieważ co innego zaprzątało mi głowę i zajmowało czas. Przygotowywałam się do porodu, a ostatni miesiąc opiekowałam się naszym najmłodszym, trzecim synem :) W końcu zaczęłam znajdować czas na gotowaniu w natłoku obowiązków i między krótkimi drzemkami niemowlaka ;)
Aktualnie mamy sezon na dynie w pełni, a zupa krem z dyni to obowiązkowy rozgrzewacz na jesienne słoty. Zupa jest bardzo prosta do zrobienia, trzeba tylko pamiętać, że dynia bardzo się lubi z przyprawami i trzeba ją dobrze doprawić, żeby nie była mdła. Krem z dyni można podać z grzankami, grzaneczkami, groszkiem ptysiowym czy pieczonymi batatami - ta wersja wyjątkowo przypadła mi do gustu.

dynia ok. 1kg - ja używam pół na pół dyni hokkaido i dyni makaronowej
marchewka
duża cebula
2 ząbki czosnku
szklanka mleczka kokosowego
2 bataty
imbir
gałka muszkatołowa 
sól, pieprz
suszone zioła wg uznania - u mnie tymianek
woda

Dynie i marchewkę obieram ze skórki i kroje w kostkę.
Cebulę i czosnek drobno siekam i podsmażam na oleju rzepakowym. Następnie dorzucam dynię i marchewkę i podsmażam wszystko chwilę. Zalewam dynię wodą - wody dodaje tylko tyle, żeby zakryła dynię. Gotuję aż dynia będzie miękka.
Gdy warzywa są miękkie miksuje wszystko na gładką masę.
Zupę doprawiam solą, pieprzem, imbirem i gałką muszkatołową wg uznania - ja lubię dość ostrą zupę ;) Dla złagodzenia smaku dolewam mleczko kokosowe i jeszcze raz zagotowuje.


Bataty obieram ze skórki, kroje w plastry i układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Posypuje je tymiankiem i smaruje za pomocą pędzelka oliwą z oliwek. Piekę ok. 20 minut w 180 stopniach C.


Zupę nalewamy do miseczek, układamy na wierzchu upieczone bataty. Można posypać zupę płatkami migdałów co daje dodatkowe walory smakowe.

czwartek, 30 sierpnia 2018

Zupa krem marchewkowa

Życzenie mojego pierworodnego, który bardzo lubi marchewki zwłaszcza, gdy są akurat w naszym ogródku ;)

Zupa bardzo prosta i szybka.

6 marchewek
3 ziemniaki
1,5 l wody
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki kurkumy
sól, pieprz
słodka śmietana 30%
olej rzepakowy
natka pietruszki

W garnku z grubym dnem smażymy na oleju posiekaną cebulę, gdy się zeszkli dodajemy pokrojoną w plasterki marchewkę i chwilę podsmażamy. Zalewamy wodą, dodajemy ziemniaki i gotujemy do miękkości. Doprawiamy solą, pieprzem, imbirem i kurkumą. Całość miksujemy. Na koniec zabielamy śmietaną.


Na talerzu posypujemy zupę świeżą natką pietruszki.

Zupę można podawać z grzankami z serem o intensywnym smaku, groszkiem ptysiowym czy małymi grzaneczkami w ziołach.

Zupa nadaje się idealnie również dla najmłodszych członków rodziny, pomijamy w tedy dodatek w postaci grzanek :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Tablica inspiracji

Co prawda do rozpoczęcia budowy jeszcze trochę, nadal oczekujemy zgody na podział działki z gminy ale ja już zaczęłam planować wykończenie ;) Głównie dlatego, że chce już na etapie projektu wiedzieć, jak ma być rozmieszczone oświetlenie, armatura łazienkowa, sprzęty kuchenne i gniazdka.
Spodobało mi się tworzenie tablic inspiracji. W łatwy sposób można zobaczyć co do siebie pasuje, jaką kolorystyka ze sobą współgra. Stworzyłam już dla wszystkich pomieszczeń tablice inspiracji, choć największy problem miałam w wiatrołapem. Dla tego pomieszczenia zrobiłam ich kilka ;)
Póki co robię wszystko w programie Paint ale powoli przymierzam się do programu służącego do aranżacji wnętrz.

Znalazłam ciekawy, darmowy program Sweet Home 3D, który umożliwia ustawiać meble na planie 2D z podglądem 3D.

Z chęcią przeglądam również projekty diy i z pewnością kilka takich mebli znajdzie się w moim domu. Wynika to między innymi z tego, że części mebli, które mamy nie chcę się pozbywać, ponieważ są stosunkowo nowe ale chciałabym im nadać indywidualnego wyglądu i dopasować lepiej do danego wnętrze ;)


Na każdej tablicy umieszczam kolorystykę, którą chce połączyć oraz zdjęcia danego pomieszczenia, które jest w stylu jaki bym chciała osiągnąć. Następnie wyszukuje przedmioty, które wpasują się w moją wizję :) 
Bardzo przyjemna zabawa i umila oczekiwanie na kolejne papierki ;)

sobota, 25 sierpnia 2018

Hamburger wegetariański

Od jakiegoś czasu pierworodny zdecydował, że nie będzie jadł mięsa. Jeśli chodzi o obiady, to na początku dostawał po prostu porcję bez mięsa. Ale widząc, że faktycznie nie ma zamiaru wrócić do mięsa uznałam, że muszę bardziej mu urozmaicić posiłki. Zwłaszcza, że z surówkami również jest na bakier. Jeśli warzywa to tylko każde osobno. Ryż czy kasza tylko osobno, bez żadnych dodatków. Wszystko musi mieć podane osobno. Jedyny wyjątek to zupy ;)

Jeden z przepisów, który nam się spodobał to hamburger wegetariański z kotletem z zielonego groszku. Z podanej ilości wychodzi ok. 6 kotlecików.

opakowanie mrożonego zielonego groszku
jajko
sól i pieprz do smaku

bułka
dodatki wg uznania




Sos do hamburgerów:
cebula
2 łyżki ketchupu pikantnego

2 łyżki majonezu
łyżeczka musztardy

Groszek gotujemy w osolonej wodzie. Ugotowany blendujemy razem z jajkiem. Doprawiamy do smaku, przy czym soli dodajemy tylko, jeśli uznamy, że masa jest mało słona. Można dodać również innych przypraw wg uznania np. zioła czy chilli. U nas była wersja "light" ;)
Formujemy kotleciki i smażymy na tłuszczu - ja użyłam oleju rzepakowego z dodatkiem masła.

Bułkę podpiekamy w piekarniku.


Sos do hamburgerów: Cebulkę drobno siekamy i mieszamy razem z ketchupem, majonezem i musztardą.

Bułkę przekrawamy na pół, spód smarujemy sosem. U nas została położona rukola, następnie kotlet z zielonego groszku i zielony ogórek. Na całość poszła kolejna warstwa sosu.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Projekt gotowy czy indywidualny?

Jak tylko zmaterializowały się nasze myśli o budowie domu i rozpoczęliśmy całą procedurę zaczęliśmy też myśleć o projekcie. Było to dla nas ważne, bo od projektu było uzależnione jak podzielić działkę, żeby było dla nas dobrze.
Początkowo wybraliśmy gotowy projekt. Mieliśmy do niego kilka zastrzeżeń ale uznaliśmy, że najbardziej spełnia nasze oczekiwania.
Całe szczęście, mieliśmy jeszcze czas, żeby przemyśleć projekt wybrać ostatecznie co dla nas najlepsze.

Im dłużej patrzyliśmy na zdjęcia gotowego projektu przyklejonego do ściany jako droga do spełnienia marzenia, tym bardziej zaczęliśmy myśleć o projekcie indywidualnym.

Każde z nas określiło cechy, jakie ma spełniać dom.

Wspólne kryterium decydujące:
- dom ma być parterowy

Moje kryteria:
- powierzchnia użytkowa 140-150 m2
- spiżarnia
- pralnia
- 4 sypialnie
- duży salon z kuchnią
- nasza sypialnia z garderobą i łazienką

Małża kryteria:
- prosta bryła domu w kształcie litery "L"
- dwuspadowy dach

Zaczęliśmy na podstawie tych kryteriów szukać gotowca, żeby na czymś bazować. Udało nam się znaleźć cały jeden projekt, który mógł stanowić podstawę do naszych rysunków ;)


Ale mamy jeszcze jeden dylemat - z garażem czy może jednak bez. Jest to dość poważne podwyższenie kosztów budowy domu. Jeszcze mamy chwilę, żeby się nad tym zastanowić i ewentualnie zmodyfikować projekt o brak garażu ;)

Oczywiście jest to tylko nasza wizualizacja, którą architekt musi pomóc nam sprecyzować, ustalić wielkość okien i reszty pomieszczeń itp. itd. ;) 
Byliśmy już na wstępnej rozmowie i projekt indywidualny będzie nas kosztował tyle, ile byśmy wydali kupując gotowca, wprowadzając do niego poprawki oraz adaptując go.


Mamy się do niego zgłosić, gdy tylko otrzymamy od geodety mapkę do celów projektowych. Kroczek po kroczku, jesteśmy co raz bliżej tego momentu :)


środa, 22 sierpnia 2018

Kolorowa sól

Wakacje zbliżają się ku końcowi. W ciągu tych kilku tygodni wakacji, które minęły starałam się, żeby moi synowie spędzali czas różnorodnie. Nie zawsze chcieli ze mną współpracować, gdy jednak udało mi się ich czymś zainteresować angażowali się w zabawę.

Jedną z takich atrakcji było zrobienie kolorowej soli i wyklejanie nią.

Przepis na kolorową sól jest bardzo prosty:
- sól
- różnokolorowa kreda
- papierowe talerzyki

Sól wysypujemy na tyle talerzyków ile chcemy uzyskać kolorów. Trzemy kredą o sól. Po kilku chwilach sól zmienia kolor.


Do wyklejania potrzebne są kartki lub wydrukowane wzory i klej - my używamy magica ;)



Czy biurokracja kiedyś się kończy?

Postanowiłam pisać dziennik z budowy naszego wymarzonego domu, żeby w momencie przeprowadzki na spokojnie już spojrzeć wstecz i zobaczyć ile nam zajął cały projekt budowy naszego wymarzonego domu oraz ile nerwów i stresu nas to kosztowało. Czemu już teraz zakładam, że czekają nas stresy? Bo ja już się stresuje! Biurokracją! Jest już połowa sierpni, a swoją drogę zaczęliśmy w połowie stycznia...
Jako że już teraz mieszkamy na wsi (ja od 8 lat, mąż stąd pochodzi) nie mam dylematów czy to dobry wybór, by wyprowadzić się po za miasto -  dla mnie to jedyna możliwość ;)
Kolejna sprawa, nie musieliśmy kupować tego kawałka ziemi, na którym stanie nasz dom. Dostaliśmy, na razie słownie, bo formalności trwają, ziemię, na której postawimy nasz dom.
Jedyny problem jaki się z tym wiążę to więcej formalności, ale oszczędność gotówki i bliskość, lecz nie za bliska do dziadków, by podrzucić dzieci jest tego warta ;)
W tym momencie w miejscu naszego przyszłego domu rośnie kukurydza :D



Teść był rolnikiem, teraz uprawia ziemię hobbystycznie ;) Działka jest odrolniona, jakoś ziemi kiepska, także kukurydza imponujących rozmiarów nie jest ;) Myśleliśmy, że uda się na jesień wylać fundamenty i trzeba będzie ją wcześniej ściąć. Jednak wiedząc ile jeszcze biurokracji przed nami, kukurydza będzie ścięta w swoim czasie ;)

A więc formalności...
Pierwszą rzeczą jaką musieliśmy zrobić to złożyć do gminy wniosek o zgodę na zabudowę, ponieważ gmina nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Do wniosku musieliśmy dołączyć wstępny projekt, jaki dom chcemy postawić na działce. Wniosek został złożony w styczniu, po 2 miesiącach dostaliśmy decyzję pozytywną. Koszt: 0 zł. Także pod koniec marca mamy dokument w ręce, czas na geodetę. Kwiecień nie sprzyjał załatwianiu i tym sposobem miesiąc zmarnowaliśmy, dopiero na początku maja umówiliśmy się z geodetą. Geodeta powiedział co i jak, umówił się z nami na odbiór dokumentów do złożenia wniosku do gminy o podział działki. Tak, naszą działkę jeszcze trzeba podzielić, bo to jedno, ogromne pole. Możemy to zrobić dopiero teraz, gdy mamy zgodę na zabudowę - Polska :D Niestety geodeta 3 razy się umawiał i 3 razy się nie pojawił. Minęły 2 miesiące czekania na niesłownego geodetę i powiedziałam "koniec"! Zmieniamy geodetę. Tym oto sposobem otrzymaliśmy po dwóch tygodniach projekt do gminy i złożyliśmy go wraz z wnioskiem o podział działki. W tym momencie oczekujemy na decyzję gminy - minęły 3 tygodnie. Jestem ciekawa ile jeszcze ;)

piątek, 15 czerwca 2018

Dżem truskawkowy

Nadszedł ostatni moment na zrobienie dżemu truskawkowego. Sezon powoli dobiega końca, ceny znów idą w górę. Sama prawie się spóźniłam ;) Wczoraj udało mi się zdobyć truskawki w dobrej cenie ;) Do tej pory nigdy o tym nie myślałam, bo truskawki mieliśmy w ogródku. To jest pierwszy rok odkąd pamiętam, że nie mamy swoich owoców.


Trochę nerwów kosztowało mnie wczorajsze gotowanie dżemu. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie chciał zgęstnieć. Gotowałam dłużej niż zwykle - jakieś 4 godziny i wyszedł nie zupełnie ścięty. Poddałam się przy drugiej porcji truskawek  i użyłam cukru żelującego i dżemfix'u ;) Dżem wyszedł idealny, a do tego zaoszczędziłam wiele godzin i nerwów.

1 kg truskawek
250 g cukru
2 łyżki soku z cytryny

Truskawki myjemy i odszypułkowujemy. W zależności od upodobań wrzucamy do garnka całe owoce, rozgniecione lub zmiksowane. W tym przypadku użyłam całych owoców. Zasypujemy cukrem i dodajemy sok z cytryny. Całość gotujemy ok. 3 godziny na niewielkim ogniu, żeby się nie przypaliło. 
Gorący dżem przelewamy do wyparzonych słoików i ustawiamy górą do dołu na 5 minut.


Jeżeli robimy dżem z dodatkiem cukru żelującego lub dżemfixów należy postępować zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Najlepiej używać pomocników w stosunku 1:1 - każdy wystarcza na 1 kg owoców.

Humor znacząco poprawiło mi po drodze upieczone ciasto z truskawkami ;) Kiedy dżem nie gęstniał ja raczyłam się słodkościami.


wtorek, 12 czerwca 2018

Konfitura z czerwonej porzeczki

Okres wiosny i lata to nie tylko moment kiedy nareszcie świeci słońce, dzieci czekają na wakacje, wyjeżdżamy na urlopy. To również moment, kiedy nadchodzi czas na przygotowanie przetworów.
W mojej spiżarni nie znajdziecie niezliczonej ilości przetworów. Raczej tylko te, które naprawdę lubimy. Choć bywało, że wkładałam w słoiki różności, których potem nie miał kto zjeść ;)

Grupą przetworów, które zawsze się u nas przydają i są z chęcią zjadane są konfitury i dżemy.

Konfitura z czerwonej porzeczki jest dużo słodsza niż dżem. Ale moim dzieciom zdecydowanie bardziej to opowiada ;)

Ilość przerobionej porzeczki zależy od tego, ile w danym roku jej zerwę z naszego krzaczka. Zauważyłam, ze co roku jest jej coraz więcej. 

1,5 czerwonej porzeczki
1,5 kg cukru
600 ml wody



Przygotowujemy syrop cukrowy: wodę zagotowujemy wraz z cukrem. Gdy na wierzchu zacznie się zbierać piana, należy ją zebrać łyżką. Jak tylko woda cukrowa będzie się gotować wrzucamy do niej owoce. Gotujemy 20 minut. Odstawiamy do następnego dnia.

Następnego dnia zagotowujemy owoce i gotujemy ok. 2 godziny, co jakiś czas mieszając, żeby się nie przypaliło.

Gorącą konfiturę przelewamy w wyparzone słoiczki. Nie ma potrzeby dodatkowego wekowania słoików. 

Konfitura z czarnej porzeczki jest słodka z delikatnym kwaśnym posmakiem, dzięki czemu można ją wykorzystać nie tylko do tostów, chałki czy naleśników ale również do mięsa.